"Pilot wreszcie doceniony" - rozmowa z Maciejem Wilkiem | Rozmowa z Maciejem Wilkiem, dwudziestoczteroletnim pilotem, zasiadającym w tym sezonie na prawym fotelu Peugeota 206, prowadzonego przez Grzegorza Grzyba. Maciek, podczas uroczystego zakończenia 10. Rajdu Rzeszowskiego FUCHS, odebrał cztery wyróżnienia: "I miejsce w Pucharze Peugeota", "Talent roku 2002 wśród pilotów" przyznany przez EFL, "Talent roku 2002 wśród pilotów" przyznany przez organizatorów oraz nagroda sekretarza stanu Ministerstwa Finansów dla "Najlepszej załogi okręgu rzeszowskiego".
Na oficjalnym zakończeniu otrzymałeś cztery nagrody, byłeś czterokrotnie wzywany na scenę i widzę, że jesteś mocno tym zaskoczony.
- Tak, jest to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Zostałem doceniony przez organizatora za moją dobrą pracę na tym rajdzie i niezmiernie się z tego cieszę.
Który puchar jest dla Ciebie najistotniejszy ?
- Każdy jeden jest bardzo ważny, ponieważ każdy z nich jest z innej dziedziny. Talent roku wśród pilotów, przyznany przez dwóch różnych fundatorów, nagroda dla najlepszej załogi okręgu rzeszowskiego, no i oczywiście za I miejsce w Pucharze Peugeota - bardzo mnie cieszą wszystkie te wyróżnienia i są dla mnie niezwykle cenne.
Do tej pory rajdy rzeszowskie nie były dla Ciebie szczęśliwe.
- Tak, podczas poprzednich trzech edycji zawsze miałem jakieś przygody i nigdy nie dojeżdżałem do mety. To jest pierwszy rajd, który ukończyłem - wysoko - na ósmym miejscu w generalce i na pierwszym w Pucharze Peugeota.
Takiego miejsca się spodziewałeś ?
- Powiem szczerze: miałem proroczy sen, oznajmiający, że wygramy ten rajd, ale nie spodziewałem się, że pójdzie tak łatwo. Nawet nie tyle łatwo - po prostu myślałem, że konkurencja pojedzie szybciej. Myśmy się aż tak nie spinali, jechało nam się bardzo dobrze, bez przygód i zwycięstwo przyszło nam stosunkowo lekko. Tylko na ostatnim oesie, ponieważ zabrakło hamulców, zrobiło się bardzo nerwowo.
Podchodzisz do rajdów bardzo emocjonalnie.
- Rajdy to druga część mojego życia. Bardzo się denerwuję przed każdym rajdem, ale jak już wsiadam do rajdówki, jak jadę, to odzywa się we mnie całkiem inna natura. Generalnie jednak mocno przeżywam każdy start.
Jak zacząłeś starty ?
- W 1995 roku w KJS-ach w okręgu rzeszowskim. Zaczynałem tutaj, na tych terenach.
A dalej ?
- Dalej każdy stopień wyżej. Przez okręgówki, rajdy rzeszowskie, później Mistrzostwa Polski w zeszłym roku, tytuł wicemistrza Polski trofeum 1600, a teraz starty z Grześkiem w Pucharze Peugeota.
Jak Ci się z nim jeździ ?
- Bardzo dobrze. Współpraca ułożyła się po dwóch pierwszych rajdach, bo na początku było trochę trudno, Grzesiek wymagał nieco innego opisu, niż ten, do którego byłem przyzwyczajony. Teraz już jest super, jestem bardzo zadowolony, myślę, że Grzesiek też.
Jaka jest rola pilota w rajdzie ?
- Na pewno ciężka, trudna, a z drugiej strony bardzo niedoceniana przez kibiców i media. Taka trochę niewdzięczna. Najłatwiej zrzucić winę za jakieś błędy na pilota, a pilot nigdy nie jest doceniany, zawsze jest z boku. Chociaż moje cztery wyróżnienia w tym rajdzie jakoś to obalają, ale zwykle piloci stoją z boku.
Co w ogóle robisz na rajdzie, kiedy zaczyna się dla Ciebie całe to zamieszanie, co należy do Twoich obowiązków ?
- Rajd zaczyna się od rezerwacji noclegów, a kończy na odebraniu dokumentów. Cała papierkowa robota, wszystkie telefony należą do moich obowiązków. Grzesiek jest odpowiedzialny za przygotowanie samochodu i za sprawy techniczne, ja z kolei za całą logistykę.
Na czym polega opisywanie trasy - o opisie decydujesz ty czy kierowca ?
- Podstawowa sprawa - opis ma być czytelny i zrozumiały dla kierowcy. Pilot ma mu ten opis jak najłatwiej przekazać. Często przekazuję Grześkowi swoje uwagi i dygresje, że coś zapisałbym w taki a nie inny sposób, że widzę coś trochę inaczej. Ale na tym moja rola się w zasadzie kończy. Generalnie każdy kierowca ma swój opis i każdy z nich może być inny. Bazują one na tych samych danych, ale wyglądają nieco inaczej.
Język opisów jest bardzo specyficzny. Kiedy się tego nauczyłeś ?
- Jeździłem z bardzo różnymi kierowcami, bo w mojej karierze przeszedłem już bodaj ośmiu kierowców - na treningach, w okręgówkach, na rajdach i za każdym razem uczę się czegoś nowego, poznaję inne skróty. Jednak wszystko opiera się na podstawowej bazie, istniejącej w opisie rajdowym.
Wspomniałeś, że rola pilota jest niewdzięczna. Chciałbyś być kierowcą ?
- Może chcieć bym chciał, ale wydaje mi się, że lepiej sprawdzam się na prawym fotelu. Moim marzeniem jest wystartować kiedyś w wyścigach górskich samochodów historycznych, ścigać się, zażyć trochę adrenaliny za kierownicą. Rajd na pewno nie. Chociaż czasem wydaje mi się, że za kierownicą siedzą nieodpowiedzialni ludzie, a ja się im poświęcam (śmiech). Uważam, że wolę prawy fotel, zresztą od początku, czyli od 1995 roku to jest moje miejsce w rajdach i zawsze jakoś się to kleiło i byłem w tym dobry.
Masz jakieś marzenie, komu być chciał pilotować ?
- Nie, chyba nie. Bardzo chciałbym jeździć w przyszłym roku silniejszym samochodem, napędzanym na jedną oś, jakieś trofeum 1600. Ale kierowca? - chyba nie. Każdy szybki, odpowiedzialny na tyle, żeby można było z nim siąść i nie martwić się o bezpieczeństwo.
Życzę Ci więc spełnienia marzeń i powodzenia !
informacja prasowa: Violetta Kaniak
|