Przetrwali rzeź niewiniątek, są liderami klasy 6! | Fiesta R5 Kajetana Kajetanowicza to nie jedyny zwycięski Ford szóstej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski – w klasie 6 w 70. Rajdzie Polski triumfowała rajdowa załoga TVN Turbo, jadąca przednionapędowym Fordem Fiesta R2. Łukasz Byśkiniewicz i Maciej Wisławski dotarli na metę zmęczeni, ale szczęśliwi, bo wygrana w Mikołajkach zapewniła im awans na pozycję liderów klasyfikacji generalnej tegorocznego czempionatu klasy 6.
Łukasz Byśkiniewicz: Dawno nie cieszyłem się tak po przejechaniu mety – to był najtrudniejszy rajd w mojej dotychczasowej karierze. Ostatni dzisiejszy oes podobnie jak wczoraj – rzeź niewiniątek, zwłaszcza dla „osiek”: znów po zmroku, znów po rozkopanej trasie pełnej kamieni, znów przejechany z problemami. Dogoniliśmy na trasie dwie uszkodzone Fiesty, potem po podbiciu przestawiły nam się halogeny i jechaliśmy w ciemno, czego efektem było skrzywienie belki po hopie. Mnóstwo w tym wszystkim przypadku, taki rajd „na dwa uda” – uda się albo się nie uda.
Owszem, punkty cieszą, awans na pozycję lidera mistrzostw Polski w klasie 6 był naszym celem i marzeniem, ale 80% odcinków specjalnych przejechałem bez żadnej przyjemności. Startuję po to, żeby się rozwijać jako kierowca, a tutaj nie było o tym mowy – większość czasu jechało się na przetrwanie. Tym bardziej dziękuję naszym partnerom, którzy wsparli nas w tym trudnym rajdzie: NOVOL, Saint-Gobain Sekurit, Rzetelna Firma, Pirelli Polska, Boryszew ERG, Eneos, Ozoshi. Na specjalny odcinek „Auto-Sportu” z imprezy zapraszam do TVN Turbo w czwartek o 17:35.
Maciej Wisławski: Każde zwycięstwo cieszy, ale to okupione jest wyjątkowo wielkim trudem, zmęczeniem i zdegustowaniem. Drogi zrujnowane, samochody zdemolowane – z wyjątkiem tych za kilkaset tysięcy euro, zbudowanych specjalnie do sportu – chyba nie o to chodzi. Doceniam pracę ludzi, którzy przygotowywali trasę, jednak wielkie rajdowe święto zakłóciła pogoda. Do tego odcinki były dziwnie skonfigurowane – chodzi mi zwłaszcza o mało dogodne godziny rozgrywania OS-ów, podyktowane wymogami transmisji telewizyjnej na żywo. Dla nas oznaczały one dużo stania, czekania, a potem jazdę po ciemku po trasie, na której roiło się od kamieni naniesionych przez potężne auta czołówki. To najgorszy Rajd Polski w mojej karierze – uczciwi, rzetelni zawodnicy raczej nie powiedzą o nim wiele dobrego.
(Wojciech Fuk) |