ORLEN Team wjeżdża do Chile | Zawodnicy ORLEN Team przeprawili się dziś przez Andy oraz przez pustynię Atakama – jedno z najbardziej suchych miejsc na świecie. Dakarowa stawka wjechała do Chile, a wraz z nią Kuba Przygoński, Kuba Piątek oraz Marek Dąbrowski i Mark Powell.
Na początku czwartego etapu zawodnicy musieli wjechać na wysokość prawie 5000 m n.p.m.
Kuba Piątek: – Pierwszy raz byłem na tak dużej wysokości. Zaskoczyło mnie, że tam wysoko dopadła mnie straszna senność. Musiałem się zatrzymać i trochę się pobudzić, porobić trochę brzuszków i pompek, żeby nie zasnąć. Dobrze, że ciepło się ubrałem, bo dzięki temu nie zmarzłem, a na dużej wysokości było chłodno.
Po sześciuset kilometrach dojazdówki zaczął się odcinek specjalny. Choć trasa wiodła w dół, nie można powiedzieć, aby zawodnikom było z górki.
Kuba Piątek: – To nie był mój dzień. Jechałem bardzo spięty i trochę odpuszczałem. To był raczej odcinek na przejechanie, niż na prawdziwe ściganie. Na dzisiejszy biwak wjechaliśmy z potężnej wydmy. Wzdłuż trasy zgromadziło się mnóstwo kibiców, była świetna atmosfera. Atakama bardzo mi się spodobała i nie mogę się doczekać, kiedy na nią wrócę. W Chile pewnie będzie równie trudno, jak w Argentynie. Organizatorzy postarali się nam utrudnić jazdę, to już taki rajd. Najtrudniejszy na świecie.
Kuba Przygoński: – Na dzisiejszym etapie trzeba było dużo myśleć, kombinować. Był bardzo nawigacyjny. Mi to pasuje, więc dobrze się z tym czułem, ale wciąż nie mogę złapać swojego rytmu. Jutro kolejny dzień, liczę na to, że będę miał dobre tempo.
Dzisiejszy odcinek skończył się późno, niektórzy kierowcy dojeżdżali na biwak dopiero wieczorem. Wśród nich byli Marek Dąbrowski i Mark Powell, którzy dojechali na 36 miejscu, utrzymując piętnastą pozycję w generalce.
Marek Dąbrowski: – To był długi odcinek. Jesteśmy bardzo zmęczeni. Coraz bardziej zgrywamy się z Markiem Powellem i liczę na to, że pod względem nawigacyjnym na kolejnych etapach będzie jeszcze lepiej.
Kuba Przygoński zajmuje 23 miejsce, a Kuba Piątek 43. Stawce motocyklistów wciąż przewodzi Hiszpan Joan Barreda Bort, który po dzisiejszym odcinku zwiększył przewagę nad kolejnym rywalem z pięciu i pół do prawie trzynastu minut. Za plecy Barredy wskoczył jego rodak, Marc Coma. Najszybszym kierowcą był dziś Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który prowadzi również w klasyfikacji generalnej i mimo dwóch minut kar ma przewagę przeszło ośmiu minut nad Ginielem De Villiersem z RPA.
Piąty odcinek z Copiapo do Antofagasty będzie liczył 458 km. Zawodnicy będą mieli dodatkowo do przejechania 174 km dojazdówki. Nie będzie lekko – zawodnicy będą musieli zmierzyć się na trasie m.in. z fesz-feszem. (robo) |