Historia Rajdu Turcji w pigułce | Rajd Turcji w tym roku podsumowywał będzie pierwszą połowę sezonu. Po nim zawodnicy będą mieli niemal dwa miesiące przerwy, do sierpniowego Rajdu Finlandii, dlatego byłoby świetnie, by Rajd Turcji 2008 był emocjonujący, czy taki będzie?
Patrząc na historię tego rajdu... nie. Debiutujący w kalendarzu w sezonie 2003 zamiast Rajdu Safari miał być równie trudny i wymagający, jednak szybko okazało się, że jego trasy są bardzo podobne do tych z Grecji czy Argentyny, więc o jakiejkolwiek wyjątkowości nie mogło być mowy. Oesy nie posiadały żadnych cech specyficznych (aż do 2005 roku, ale o tym później) i niestety otrzymaliśmy kolejny rajd, bez charakteru, niewymagający od zawodników żadnych szczególnych umiejętności.
Przejdźmy teraz do krótkiego streszczenia trzech ostatnich edycji tego rajdu, by przypomnieć sobie jak wtedy przebiegała walka o zwycięstwo...
Sezon 2004: Niestety do dramaturgii pierwszej edycji Rajdu Turcji w RSMŚ temu brakuje wiele. Liderem rajdu praktycznie od startu (superoes wygrał Markko Martin) do mety jest Sebastien Loeb wygrywając po drodze sześć odcinków specjalnych (tyle samo co Petter Solberg, z czego jeden ex aequo z Norwegiem). Drugi na mecie nie melduje się jednak lider zespołu Subaru, a Marcus Gronholm w nowym Peugeocie 307 WRC. Norweg po stratach z pierwszego etapu pieczołowicie odrabiał czas do Fina, ale po ostatnim oesie pozostało 10,5 sekundy na korzyść zawodnika Peugeota.
Sezon 2005: I tym razem niespodzianki nie było. Sebastien Loeb gładko wygrał kolejny, czwarty z rzędu rajd ( do tej pory ostatnim kto dokonał takiego wyczynu był Timo Salonen w 1985r.) wygrywając po drodze 10 z 17 prób i prowadząc od OS2 (pierwsza próba została odwołana) do mety, z krótkim spadkiem na drugą lokatę po OS4, kiedy to Gigi Galli wykręcił niesamowity czas, jednak na OS 5 Francuz powrócił na fotel lidera i nie oddał go do mety.
Oczy wszystkich zwrócone jednak były na Carlosa Sainza. Hiszpański weteran został poproszony przez Guy Frequelina, ówczesnego szefa Citroen Sport, by zastąpił Francoisa Duvala, który po spaleniu samochodu na Cyprze stracił zaufania kierownictwa teamu. Bicampeon ukończył Rajd 4:18 za Loebem, ale wystarczyło to do czwartego miejsca w rajdzie – po pół roku absencji od rajdów! Na podium znaleźli się po raz kolejny, Solberg (+59,6) i Gronholm (+1:15,3).
Warto wspomnieć także o koszmarnych wręcz warunkach, niektóre oesy były pokryte grubą warstwą błota, na którym przyczepność była zerowa.
Sezon 2006: Tym razem od startu do mety bez przerwy prowadzi Gronholm, próby 1, 2 i 4 zostały odwołane z powodu błota, które było jeszcze bardziej śliskie i zdradliwe niż rok wcześniej, oczywiście dla aut WRC nie stanowiło ono problemu, jednak karetki nie mogły się przedostać przez nie i ze względów bezpieczeństwa postanowiono odwołać próby.
Gronholm nie miał teoretycznie z kim walczyć, ponieważ Loeb był w rajdzie nieobecny, złamał bark przed rajdem niedaleko swojego domu trenując na rowerze i lekarz kategorycznie zabronił startu, dla Marcusa była to okazja – jeśli wygra wszystkie rajdy do końca, a Loeb nie pojawi się do końca sezonu, to Fin będzie mistrzem, motywacja przyniosła skutek, zwycięstwo z przewagą 2:23,4 nad Hirvonenem i 3:06 nad Henningiem Solbergiem, dla którego było to pierwsze podium w karierze.
Jego brat sprawił jednak sporą niespodziankę naciskając Gronholma i walcząc z nim o prowadzenie aż do OS 15, gdzie uderzył w skałę, podobnie jak jego starszy brat, jednak pech mistrza świata z 2003 roku dał znać i Petter urwał koło kończąc swój występ w rajdzie.
Po raz kolejny zaszły roszady w zespole Citroena (a raczej Kronos Citroen, fabryczny team pauzował przez sezon 2006), kontuzjowanego Loeba zastąpił... Colin McRae!
Szkot w (jak się później niestety okazało) swoim pożegnalnym występie w WRC nie osiągnął mety, jednak i tak występ można było uznać za sukces, był dwukrotnie drugi na superoesach, a po OS 6 był czwarty, jednak podobnie jak rok wcześniej podczas Rajdu Australii, gdzie występował w Skodzie, nastąpiła awaria podczas ostatniego etapu i ostatecznie szkot rajdu nie ukończył.
(wacek) |