Czopik: Przeważnie mam tutaj jakiegoś pecha | „Rajd Świdnicki jest rajdem z długą tradycją” - powiedział po 42 Rajdzie Świdnickim Krause Tomasz Czopik.
„Tych moich rajdów było ponad dwadzieścia, jechałem na nich wieloma samochodami – od N-ki po WRC. Czasem byliśmy bardzo wysoko, ale nie powiem, żeby Elmot czy Świdnicki były dla mnie udane. Przeważnie miałem na nich jakiegoś pecha. Na tym też. Kapeć, którego jak znam te trasy, to nie wiem jak złapałem i dziesięć kilometrów na feldze. Załatwił nam na pewno ze dwa miejsca. Następny oes musiałem jechać bardzo czujnie, bo nie miałem już rezerwy, ale zrobiłem wcale przyzwoity czas. Ten kapeć nas trochę rozkojarzył, potem było lepiej, ale na drugiej Michałkowej pojawiły się jakieś problemy z interkomem i obrotami.
Zdecydowanie lepszy był drugi dzień. Przestałem walczyć z autem, nie jechałem bardziej na okrągło, a czasy się pojawiły od razu lepsze. Na ostatnich Kamionkach miałem już kontakt z czołówką, co mnie bardzo w końcu cieszy. Widać jakiś postęp, ale jeszcze mi brakuje do paru z przodu po sekundzie na kilometrze. Ale było nieźle, kilka odcinków naprawdę dobrze pojechanych. Chciałbym kiedyś doszlusować do tempa Grześka, ale on tym autem jechał czterdziesty któryś rajd, a ja dopiero drugi i dlatego tak to wygląda. W sumie jesteśmy zadowoleni, bo fajnie samochodem się jedzie, coraz szybciej. W tym roku organizator przygotował naprawdę trudny technicznie rajd, szybkie, kręte i wymagające odcinki specjalne. Zmienna nawierzchnia, trochę deszczu, trochę sucho i kupę frajdy i nauki. Fajnie, że na mecie są wszyscy i obyło się bez poważnych wypadków. Chyba wszyscy uważają, że był to super rajd”. (robo) |