I etap świdnickiego dla Chuchały | Wojciech Cuchała zdołał utrzymać prowadzenie w Rajdzie Świdnickim po kolejnych czterech sobotnich odcinkach specjalnych. Drugi jest Grzyb (+27.1 s), a trzeci Kuchar (+44.1).
Chuchała popisał się podczas sobotniego etapu świetną jazdą i był najszybszy na wszystkich czterech odcinkach specjalnych. Tempem dorównywał mu Grzyb, który aż trzykrotnie notował drugie czasy na odcinkach specjalnych. Już po pierwszej sobotniej próbie zdołał wskoczyć na drugie miejsce w generalce i utrzymać je do samego końca dzisiejszej rywalizacji.
Kuchar, który po OS3 spadł na trzecie miejsce, dwukrotnie był trzeci i dwa razy notowano go na czwartym miejscu.
Już podczas pierwszego dzisiejszego odcinka trudów rajdu nie wytrzymał Hyundai i20 Proto Sylwestera Płachytka, w którym wybuchł silnik i pojawiły się płomienie spod maski. Auto udało się w porę ugasić.
Łukasz Habaj: Skoncentrowałem się na tym, by pokonać odcinki specjalne jak najszybciej. Niestety nie do końca się to nam udało, ponieważ musimy poprawić ustawienia naszego Lancera i popełniliśmy kilka błędów. Warunki na trasie są trudne. Wydaje się, że jest sucho oraz przyczepnie, a cięcia są mokre i byliśmy blisko zakończenia jazdy już na pierwszych dwóch zakrętach. W samochodzie jest dużo walki i wygląda na to, że naszym głównym celem w tym rajdzie będzie batalia o miejsce na podium. Cieszę się, że dojechałem do serwisu, ale nie miałem przyjemności z jazdy.
Druga pętla była dla nas pechowa. Szczerze mówiąc nie wiem co się stało. Już przed startem odcinka zauważyłem, że w jednym kole jest nieznacznie mniej powietrza. Kilometr po stracie powietrze zeszło całkowicie i musieliśmy zatrzymać się, by zmienić koło. Trudno powiedzieć, czy nawalił wentyl czy opona. Podobny przypadek mieliśmy na Rajdzie Arłamów, gdzie udało nam się dotrzeć do mety. Nie mamy już szansy na dobry wynik w Świdnicy i jutro będziemy koncentrować się na jak największej zdobyczy punktowej. Na koniec sezonu każdy wynik może okazać się ważny. Nie możemy zawieźć również kibiców eSKY.pl Rally Team.
Maciek Oleksowicz: Na pierwszej dzisiejszej pętli mieliśmy bardzo poważne problemy z hamulcami. Drugi odcinek jechaliśmy już praktycznie bez hamulców. Na szczęście mimo tych problemów nasza strata jest stosunkowo mała. Perspektywa miejsca na podium bardzo mocno się od nas oddaliła, ale na pewno będziemy walczyć o odrobienie jak największej liczby sekund, by na mecie być na jak najlepiej punktowanym miejscu. Podczas serwisu mechanicy uporają się z usterką układu hamulcowego, więc kolejne dwa dzisiejsze oesy pojedziemy już sprawnym samochodem.
Z jednej strony nasze nastroje po tej drugiej pętli są sporo lepsze, z drugiej - jestem trochę rozgoryczony, bo ta awaria mocno pokrzyżowała nam szyki. Myślę, że gdyby nie ona, to nasza sytuacja przed niedzielnym etapem byłaby dużo lepsza. Uczucie niedosytu osładza nieco tempo, jakie udało nam się osiągnąć na drugiej pętli. Plan na jutro jest prosty - wszystko, co możemy zrobić, to po prostu starać się wygrać klasyfikację drugiego etapu. Do trzeciego miejsca tracimy 40 sekund i wydaje się, że w normalnych okolicznościach, przy tak wyrównanej stawce, jest to dystans nie do odrobienia. Niemniej jednak jeszcze sporo może się wydarzyć. Jutro czeka nas sporo jazdy i dość trudne oesy. Damy z siebie wszystko, co wiąże się oczywiście z większym ryzykiem, ale to jedyny sposób na urwanie rywalom sekund.
Dominik Butvilas: Na jednym z zakrętów na początku drugiej próby ześlizgnęliśmy się z drogi i w coś uderzyliśmy. Niestety zdarzyło się to już 3-4 kilometry po starcie, więc strata była spora. Kolejna sekcja była bardzo szybka, samochód był niestabilny i nie miałem pewności co się stało, toteż znacznie zwolniłem. Okazało się, że uszkodzenia są kosmetyczne, a wibracje powodował szuter, który dostał się do wnętrza obręczy. Tuż przed metą odcinka wyprzedzał nas jeden z rywali, od razu go puściłem.
Druga pętla była dla nas trochę pechowa. Jechało mi się bardzo fajnie, byłem zadowolony z naszego tempa i byłem bardzo ciekawy naszego czasu na mecie próby. Na 4 kilometry przed metą, złapaliśmy kapcia. W nic nie uderzyliśmy, być może był to wolny kapeć, trudno teraz to ocenić. Musieliśmy zmienić koło i straciliśmy na tym sporo czasu, gdyż zatrzymywaliśmy się aż dwukrotnie. Na ostatniej próbie pojechaliśmy już bardzo spokojnie, bez podejmowania ryzyka. Skupiamy się na jutrzejszym etapie, odcinki będą szybsze i szersze, celem będzie bezpieczne dotarcie do mety. Dziękujemy całemu Zespołowi i naszym Partnerom.
Renatas Vaitkevičius: Na przedostatniej próbie Dominik miał dobre tempo, nawet dwukrotnie musiałem mu mówić, by zwolnił. Potem złapaliśmy kapcia i wybraliśmy nienajlepsze miejsce do zmiany koła. Nawierzchnia była dosyć grząska, więc podjechaliśmy jeszcze jeden kilometr, znaleźliśmy lepsze miejsce i tam wymieniliśmy uszkodzoną oponę. Straciliśmy na tym prawie 10 minut, a to zdecydowanie za dużo. Pozytywne jest to, że gdy nie mamy problemów, to tempo jest dobre.
Wyniki po OS6:
1. Chuchała/Rozwadowski (Ford Fiesta R5) 53:50.7
2. Grzyb/Siatkowski (Skoda Fabia S2000) +27.1
3. Kuchar/Dymurski (Peugeot 207 S2000) +44.1
4. Oleksowicz/Kuśnierz (Ford Fiesta R5) +1:24.2
5. Rzeźnik/Mazur (Ford Fiesta R5) +1:27.6
6. Kasperczyk/Syty (Ford Fiesta R5) +1:58.6
7. Frycz/Spurek (Subaru Impreza STi) +3:00.4
8. Gryc/Zawada (Mitsubishi Lancer Evo IX) +3:51.9
9. Czopik/Rathe (Skoda Fabia S2000) +4:04.6
10. Virnik/Lachtera (BMW M3) +4:33.3
... (Wojciech Fuk) |